niedziela, 18 listopada 2007

świat z perspektywy rusztowania

Wstałam któregoś uroczego poranka, wyjrzałam przez okno i... moim oczom ukazał się... pan gapiący się wprost na mnie. Dość dziwne - biorąc pod uwagę, że mieszkam na drugim piętrze. Nie był to batman, superman, spiderman czy też inny "man" a zwyczajny pan Zbyszek, który ochoczo zabierał się za zrywanie ściany mego bloku. Co za chory kraj, w którym remont zaczyna się w listopadzie i to jeszcze bez ostrzeżenia. I teraz pan Zbyszek marznie, ja zapieprzam wokół całego bloku, by jak codzień spóźnić się na autobus i jeszcze mam poranny stres - tzn. o której muszę wstać, by ubrać się zanim pojawią się robotnicy (nie mam zasłon w oknie - studenckie życie...)?

Kupiłam w końcu "Futbol.pl". Takie sobie. I w dodatku rozbrajająca jest jego kampania reklamowa. Boruc mówiący: "Tu znajdziecie wszystko, czego ja chcę się dowiedzieć o piłce" - w kontekście faktu, że on się piłką nie interesuje, jest mistrzostwem. Boruc przecież w każdym wywiadzie powtarzał, że nie zna się na futbolu, on jedynie w niego gra. :)

Słucham sobie RMF FM przez cały dzień i zastanawiam się, czego to jeszcze nie wymyślą w kontekście tego, że wygraliśmy wczoraj z Belgią i mamy w końcu to upragnione EURO. Kiedy usłyszałam na antenie Radosława Gilewicza wypytywanego o austriackie potrawy (w końcu coś trzeba jeść...) - doszłam do wniosku, że bycie dziennikarzem nie jest do końca takie fajne.

Jutro kolejny maratonik - od 6 do 24. Jak ja nienawidzę poniedziałków... :(