sobota, 26 października 2013

Mały egzamin z dojrzałości?

Dwa dni temu podjęłam decyzję, którą powinnam była podjąć ze dwa-trzy lata temu. Ale pewnie do niektórych rzeczy trzeba dorosnąć.
I tak od dwóch dni na przemian cieszę się i zastanawiam, czy na pewno dobrze robię.
Czy zaczynanie wszystkiego na nowo to dobry pomysł? Czy rzucanie wszystkiego bez przygotowanego miękkiego lądowania to odpowiedzialny krok?
A może właśnie na tym to polega? Na odwadze, by umieć sobie powiedzieć: stop, koniec, od jutra nowe? I nie przekładać takich zmian w nieskończoność...

Na pewno w najbliższych miesiącach dużo się o sobie dowiem. Trzymajcie kciuki.

wtorek, 1 października 2013

Dwa lata temu, gdy wracałam w to miejsce, siedziałam w mieszkaniu z Kiciurem i karaluchami, zastanawiając się, czy coś dobrego jeszcze mnie czeka. W perspektywie były tylko śmierć z przepracowania albo niedożywienia. Ewentualnie rzucenie się z 11. piętra. Albo spędzenie kilku miesięcy pod kołdrą.
No dobra, zestaw atrakcji miałam trochę szerszy, ale równie przyjemny...

Dziś poza Kiciurem jest też Mysza i Intruz. I jakby wszystko się trochę poukładało.
Sporo przeszłam. I nigdy w życiu już nie chciałabym przez to wszystko przechodzić.

Dziś, gdy mam mnóstwo leków za sobą, o jednego "przyjaciela" mniej, a jednego kota i przyjazną duszę więcej, zastanawiam się, czy musiałam przez wiele z tych rzeczy przechodzić.
Pewnie musiałam. Dzięki temu sporo się nauczyłam.

Postanowiłam nie usuwać bloga, ale wracać tu od czasu do czasu. Już z pozytywnymi myślami.
Nie, to na pewno nie koniec tych negatywnych. Ale teraz musi być już tylko lepiej.