Dwa dni temu podjęłam decyzję, którą powinnam była podjąć ze dwa-trzy lata temu. Ale pewnie do niektórych rzeczy trzeba dorosnąć.
I tak od dwóch dni na przemian cieszę się i zastanawiam, czy na pewno dobrze robię.
Czy zaczynanie wszystkiego na nowo to dobry pomysł? Czy rzucanie wszystkiego bez przygotowanego miękkiego lądowania to odpowiedzialny krok?
A może właśnie na tym to polega? Na odwadze, by umieć sobie powiedzieć: stop, koniec, od jutra nowe? I nie przekładać takich zmian w nieskończoność...
Na pewno w najbliższych miesiącach dużo się o sobie dowiem. Trzymajcie kciuki.
Lucy, to jest doskonały pomysł.
OdpowiedzUsuńMała stabilizacja w stanie "zbyt mało by żyć, zbyt dużo by umrzeć (w dowolnym znaczeniu)" to straszna rzecz. Zabija inicjatywę i kreatywność. Pomyśl sobie co będzie jeżeli nie zaryzykujesz... ile jeszcze lat przetrzymasz w swoim korporo? Ile będziesz potrafiła znieść i kiedy się załamiesz? Może lepiej podejmij tę decyzję sama, wtedy gdy tego chcesz i jak chcesz.
Wierzę, że dasz sobie radę. Jesteś zdolna, pracowita i kreatywna. Masz pomoc i oparcie.
I życzę wszystkim by potrafili podjąć decyzję w taki sposób jak Ty.
Pozdrawiam,
Życzliwy