niedziela, 1 kwietnia 2012

Niedziela

To miał być spokojny dzień. Rano kawa, zabawy z Kiciurem, trochę sprzątania (bo mieszkanie zarasta brudem) i popołudnie z Intruzem - kino, zakupy, a potem długi sen, by nadrabiać braki z tygodnia.

Telefon w nocy. Szybkie pakowanie rzeczy nad ranem. Bieg do pociągu. I prawie 10 godzin myśli niespokojnych.

Mama jest w szpitalu. Połamana.
Jutro operacja.

Będzie dobrze, bo tak ma być i już.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz