Nie umiem się ze sobą poukładać ostatnio.
Im bardziej w Koromordorze gęstnieje atmosfera, tym bardziej głowa pulsuje mi od pytań: co jest ważne? co chcę ze sobą zrobić? i dlaczego?
I boję się odpowiedzi na te pytania. Bo rozsądek i praktyka jakoś w moim przypadku nie idą w parze.
Więc męczę się ze sobą. Nie śpię. Dziubię na talerzu jedzenie. I marzę o papierosie. I alkoholu... O tak, dużej ilości alkoholu. Jakimś oceanie alkoholu.
I czuję się w tym wszystkim jak głupia idiotka. Ciśnie mi się na klawiaturę także coś w stylu - wydymana kretynka. Ale przecież damy na poziomie tak nie mówią, prawda?
One tylko dają się wydymać swojej korpomatce...
odejdź, odpocznij. życie jest tylko jedno. kilka miesięcy przerwy potrafi zdziałać cuda.
OdpowiedzUsuń