Raz na ruski rok Lucy zabiera się za sprzątanie szafy.
Jest to zadanie karkołomne, gdyż Lucy należy do tej części ludzkości, która Nigdy Nie Ma Się W Co Ubrać, ale jak już szuka tego czegoś, co na siebie założy, to przekopanie się przez resztę zajmuje jej jakieś pół godziny.
Sprzątanie szafy nieodmiennie łączy się z ciągiem zaskoczeń:
- Jak ja mogłam coś takiego na siebie zakładać???
- Wow! Mieszczę się nadal w 34! (ach ta cudowna zaniżona numeracja...)
- O, a czemu ja zakopałam tę bluzkę na dno najniższej półki?
itd. itd... aż do znudzenia.
Dzisiejsze sprzątanie zajęło Lucy dwie godziny. Nadal nie ma się ona w co ubrać. Z kolei Kiciur jest śmiertelnie obrażony i dotknięty, bo zepsuła mu siedzisko, które stworzył sobie z plątaniny ubrań na najniższej półce.
Ale Lucy jest też bogatsza o pewną wiedzę życiową.
Wyciągając ze swojej szafy jakąś piątą koszulkę Intruza koloru najczarniejszej z czerni, którą położyła obok sterty swoich ubrań koloru podobnegoż, Lucy zrozumiała, że całe to gadanie o przyciąganiu się przeciwieństw można między bajki włożyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz