Wchłonąwszy tabliczkę czekolady z kokosem (zły, zły Intruz, który znosi takie rzeczy do domu), wypiwszy wiaderko ukochanej kawy, poświęciwszy pół godziny na lekturę ostatniego Pratchetta, Lucy uznała, że w sumie to może na takiej bazie dociągnie jednak do 22 w pracy bez większych kryzysów.
Czyli wakacje w tym tygodniu potrwały jakieś pół godziny - dobre i to.
A teraz miłego dnia Wam i do pracy rodacy....
(i jeszcze się pochwalę prezentem od Intruza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz