czwartek, 9 lutego 2012

Dziewiąty dzień miesiąca

Po opłaceniu rachunków, wydaniu trochę pieniędzy na leki i kilku wyjściach ze znajomymi, zostało mi do końca miesiąca mniej niż 10 zł w przeliczeniu na każdy dzień.

I do głowy przychodzi mi tylko jedno pytanie:

JAK ŻYĆ?

A poważnie to naprawdę będzie ciężko.
Zatem od jutra koniec z korzystania ze środków komunikacji miejskiej (only w sytuacjach, gdy Moja Matka Korporacyjna wyśle mnie w drugi koniec miasta), Kiciur żegna się znów z whiskasami (to będzie bardziej bolesne niż moje zimowe spacery -uwierzcie...), a ja wracam do głodowania - czyt. robienia sobie obiadów po 21 z tego, co znajdę w swoim mieszkaniu.

Podsumowując,

gdybym wierzyła w Boga, rzekłabym - niech ma nas w swojej opiece...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz