W ramach odganiania od siebie smutnych myśli - anegdota wesoła:
Późny wieczór. Po 433 godzinach pracy Lucy w końcu postanawia skapitulować i położyć się spać. Kiciur, po dłuuugim koncercie miauków głośnych i wszelakich, teraz bacznie kontroluje sytuację. Podnosi głowę i namierza Intruza. Jest. Siedzi na kanapie. Ale oto wstaje! I idzie do łazienki!
Z prędkością światła Kiciur jest już na łóżku. Radośnie pomrukując, rozwala się na połowie łóżka, miękko przytula do Lucy i oddaje się szczęściu wynikającemu z miarowego głaskania brzuszka.
Intruz wraca. Szybki ogląd sytuacji każe mu zrozumieć, że na zrzucenie z łóżka Kiciura, który WRESZCIE nie miauczy, nie ma szans najmniejszych. Wysyła jeszcze błagalne spojrzenie w kierunku Lucy, ale ta szorstkim i żołnierskim tonem studzi jego zapały:
- Musisz się JAKOŚ zmieścić.
Intruz wsuwa się więc na 1/5 łóżka. Wciąga brzuch. Kuli. Zmniejsza swoją objętość. I próbuje zasnąć.
Po pięciu minutach.
- Wygodnie Ci? - nieśmiało zapytuje Intruz.
- Nie.... A Tobie?
- Nie...
- Hmmm...
Oboje spoglądają na Kiciura, na siebie, potem znowu na Kiciura, na powierzchnię łóżka, która im pozostała, jeszcze raz na siebie i na Kiciura. I kulą się jeszcze bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz