Moja najbliższa przyjaciółka z dzieciństwa wychodzi za mąż - dowiedziałam się wczoraj.
Ona... Ta, z którą zawsze mówiłyśmy, że co jak co, ale my to nigdy... a przynajmniej nieprędko, bo ani gotować nie lubimy, ani co... ;)
Słuchajcie, kiedy się tak zestarzeliśmy?
Kiedy tak się stało, że zamiast o studiach, nudnych wykładach, imprezach, nauczycielach z liceum i szkolnych hobby, na wspólnych posiadówach rozmawiamy już tylko o tym, co się komu urodziło, ile kto zarabia, kto gdzie pracuje, jak sobie poradził w życiu ten czy tamten i czy tamta to w końcu sobie kogoś znalazła???
A może ja mam spaczoną perspektywę? Z racji tego, że pracuję w dużej części z ludźmi 40 plus, imprezuję z tymi blisko 30 i 30 plus, a z tymi 20 plus spotykam się coraz rzadziej i stąd tylko takie tematy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz