sobota, 27 sierpnia 2011

Sobotnio

Po tym, jak:
- próbowałam dziś otworzyć drzwi do klatki schodowej kluczem od skrzynki na listy,
- na pytanie sąsiada z dołu pod którym numerem (mieszkania) mieszkam, nie umiałam odpowiedzieć, bo zupełnie nie potrafiłam sobie przypomnieć,
- a następnie zastygłam w bezruchu w kuchni na jakieś dobre parę minut z nożem w jednej dłoni i kromką chleba w drugiej, nie mogąc sobie przypomnieć, co właściwie chciałam z nimi zrobić...

stwierdzam:
biorę dzień wolnego w tym tygodniu choćby się miało walić i palić, moja matka- spółka giełdowa zapaść w posadach, a świat zakończyć, itd.

a tymczasem - zapominając na kilka godzin o tym, ilu rzeczy nie zdążyłam dziś zrobić, idę się bawić.

Mam kurczę 24 lata. Nie będę zbawiać świata.

Amen.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz