środa, 31 sierpnia 2011

Wnioski na przyszłość

Ostatnich kilkanaście dni solidnie dało mi w kość.

To co mogę powiedzieć na pewno, to:
- nienawidzę zarządzać ludźmi - sama jestem tak niepozbierana, że ogarnianie innych mnie przerasta,
- jednak potrzebuję snu i potrzebuję go duuużo, kawa sucks...
- nie mogę tak się zamykać w pracy i w domu - np. teraz mam wolny wieczór (jutro wynegocjowane wolne, je je je!) i nawet do głowy mi nie przyszło, żeby np. do kogoś zadzwonić i się spotkać, bo padam na ryj - ale normalne to to nie jest
- muszę nauczyć się prosić o pomoc, bo przyjęcie jej wcale nie boli.

Tu tyle, jeśli chodzi o rachunki sumienia.

Jeśli natomiast chodzi o plany przyszłościowe - to zaczynam już żyć odliczaniem do urlopu - nie wiem, gdzie pojadę, nie wiem na dobrą sprawę z kim, nie mam pojęcia, z kim zostawię kota (jest opcja 7,5 godzinnej podróży pociągiem do domu rodzinnego, żeby zostawić go tam na 2 tyg. - ale powiem szczerze, niespecjalnie mnie to cieszy), w gruncie rzeczy jednak coś tam się rysuje - jakaś zagraniczna wycieczka, jakieś Bieszczady, parę dni w stolyyycy - jakoś to będzie.

Moje życie od paru dobrych miesięcy opiera się o zasadę "jakoś to będzie", więc zasadniczo zaskoczenia nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz