środa, 11 stycznia 2012

News dnia

Wracającą z pracy Lucy powitał dziś niewiarygodnie spragniony Kiciur. Lucy postanowiła jednak najpierw ogarnąć rzeczywistość, a dopiero potem iść z Kiciurem do łazienki i towarzyszyć mu w procesie picia wody z kranu. Odstawiła więc zakupy i położyła na palniku patelnię z olejem, by już się nagrzewała. Kiciur postanowił jednak zaznaczyć swoją obecność, wciskając się między toster, czajnik i siatę z zakupami i uporczywie machając ogonem.
- Ech... Czy Ty naprawdę nie mógłbyś się nauczyć pić wodę tak jak inne futrzaki? - spytała zrezygnowana Lucy, zdejmując Kiciura z szafki i stawiając go obok miski z wodą. - Popatrz, jaka tu jest fajna woda. Chlup, chlup, chlup, tak sobie chlupie - powtarzała, jednocześnie chlapiąc palcem w wypełnionej misce wodą, gdy nagle...

...tak - KICIUR ZACZĄŁ PIĆ WODĘ Z MISKI.

Lucy wstrzymała oddech i bojąc się poruszyć, obserwowała Kiciura, czując dumę, którą pewnie czują matki, gdy ich dzieci po raz pierwszy coś pogaworzą, staną na nogi albo - nie przymierzając - walną kupę do nocnika. Stan euforii wypełnił Lucy, która w myślach gratulowała już sobie ZAJEBISTYCH umiejętności wychowawczych.
Niestety nie trwało to długo, bo uwagę Kiciura odciągnął popieprzający po podłodze karaluch (niech go szlag trafi), którym to Kiciur postanowił się pobawić, by po 5 minutach być już w łazience i GŁOŚNYM i UCIĄŻLIWYM miauuuuuuuuuukiem domagać się odkręcenia mu kranu oraz towarzystwa, gdy będzie spijał z niego wodę.

Nic co piękne nie trwa wiecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz