poniedziałek, 2 stycznia 2012

Tzw. cichy dzień

Nożesz... cholera jasna! Znowu zaspałam... To wszystko Twoja wina, futro Ty jedne okropne! Jakby Ci się nie zebrało na koncerty o 3 nad ranem, to na pewno nie przespałabym budzika! - wykrzykiwała Lucy w stronę wyrazu najczystszej niewinności, jakim nad ranem jest Kiciur, biegając jak wariatka po całym mieszkaniu, gorączkowo przetrząsając szafę i gubiąc różne elementy garderoby w pełnym amoku pędzie. - No i świetnie... I oczywiście zapomniałam zrobić pranie w weekend. Cholera, gdzie są jakieś rajstopy? Dobra, dobra, wiem... W szafie jest całe pudełko. Zejdź mi z drogi, futro, bo się zabiję na Tobie i dobrze Ci radzę, zdejmij z pyszczka ten wyraz samozadowolenia, bo mnie drażni, jak jestem niewyspana!

Kurwa... - Lucy oklapła na duchu, wyciągając z szafy pudełko pełne rajstop w strzępach, które smętnie wypełniały także połowę półki. - To też jest Twoja wina! Zdajesz sobie sprawę? Gdybyś był prawdziwym kiciurem, zamiast wylegiwać się w tej szafie i spać w niej przez pół dnia, dawno już załatwiłbyś tę cholerną mysz! CO Z CIEBIE ZA KOT? Gdzie jest do cholery jasnej Twój instynkt? Cała kocia brać się pewnie za Ciebie wstydzi! - wykrzykiwała Lucy do Kiciura, który wówczas był już fizycznym uosobieniem wyrażenia "błogość".

- Mam! - z niemałą ulgą wykrzyknęła Lucy po długich chwilach poszukiwań jednej pary rajstop w jednym kawałku. - Co za ulga... Dobra, to teraz szybki prysznic i w długą, bo się naprawdę bardzo spóźnię do pracy. A jak mnie wywalą, to ciekawe kto Ci będzie te whiskasy kupował, leniu jeden?

5 minut później.

No jestem. Zaraz Ci coś sypnę do miski, ale najpierw się ubiorę. A co Ty... Nożesz kurwa mać! Czyś Ty do reszty zwariował???? - Lucy rozpaczliwie rzuciła się w stronę Kiciura oplecionego rajstopami, których resztki znajdowały się w jego pyszczku i pazurach.
Ale nie było już co ratować.

- Miaaaauuuu - miauknął w pełnym zadowoleniu Kiciur, gdy udało mu się rozedrzeć kolejny z fragmentów rajstopy.

W mieszkaniu Lucy trwa więc dzisiaj tzw. "cichy dzień".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz