Męczą Was jeszcze czasem szkolne koszmary?
Jakaś klasówka? Ciężkie zadanie? Upokorzenie przy tablicy?
Mnie nawiedzają nadal.
Niesamowite, że minęło już tyle lat, odkąd żadna pani Iksińska nie może mnie przepytać z nieregularnych czasowników, tangensów i cotangensów oraz interpretacji trenów Kochanowskiego, a ja nadal budzę się z potem na twarzy w środku nocy. I z poczuciem winy. Brrr...
Dziś przez pół nocy walczyłam z wypracowaniem historyczno-geograficznym i do tego stopnia sen był straszny, że jeszcze przez dobrych parę godzin po przebudzeniu zastanawiałam się, jak napisałbym to wypracowanie - co byłoby we wstępie, jakich argumentów bym użyła i jak podsumowała.
Brr.... brr... i jeszcze raz brr...
Ooo tak i jeszcze kartkówka-niespodzianka z dat panowania królów polski i na dokładeczkę przegląd przywilejów szlacheckich:) Fuck yeah
OdpowiedzUsuń