piątek, 23 września 2011

Co znalazłam w tureckich sklepach

Turczynki są piękne. To nie pozostawia żadnych wątpliwości. Są tak piękne, że za niektórymi nawet ja miałam ochotę obejrzeć się na ulicy (mimo że jednak nie gustuję w kobietach). Turcy też są niczego sobie. To znaczy byliby, gdyby nie przekonanie o własnej zajebistości, które wręcz bije po oczach z ich twarzy, wyżelowanych włosów i obcisłych koszulek.

Piszę o tym, ponieważ wobec tych faktów zupełnie nie znajduję wytłumaczenia dla pewnej rzeczy, którą można znaleźć w niemal każdym tureckim sklepie. 

Mam na myśli to:

Taką oto maść na potencję z odpowiednią figurką, która nie pozostawia złudzeń co do efektów, naprawdę znajdziecie tam wszędzie. Myślicie, że mają z tym jakiś problem?

Jeśli nie maść, można sobie sprawić coś takiego:


Do wyboru są także mydełka o takim kształcie, a nawet słodycze...

Turcja znana jest także z podróbek. Na każdym kroku możecie kupić jakąś pradę czy innego dolce and gabana w cenach bardzo odbiegających od rynkowych.


A że Turcy są mistrzami w podróbkach dowodzi to zdjęcie:


Drogie panie nie przypomina Wam to przypadkiem jakiejś innej firmy, o nieco innej nazwie?

Poza Sponge Bobem, o którym już wspominałam, ogromnie popularni w Turcji są także bohaterowie "Zmierzchu". Musiałam powstrzymać się przed chęcią sprezentowania kolczyków z Edwardem dla mojej przyjaciółki, która dwa lata temu na urodziny podarowała mi plakat z jego wizerunkiem :P Odpuściłam jednak zasadę oko za oko.



Cóż... taki magnesik na lodówce to jednak szpan, nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz