niedziela, 4 września 2011

Szumy komunikacjne

Gdy z głośników popłynęła jednostajna muzyka, a na ekranie pojawiły się napisy końcowe, Lucy odważyła się otworzyć oczy i odsuwać z nich kolejne drżące palce swoich dłoni. Poprawiła się też na fotelu, bo od ciągłego podskakiwania, gdy z ekranu atakowało obślizgłe brutalne monstrum, zsunęła się niemal do kinowej podłogi.

- Mówiłeś, że to będzie komedia?!?!?!!!!
- Nie! Mówiłem: "chodźmy na Kowboje i obcy - będzie śmiesznie!".
- To na to samo wychodzi!
- Wcale nie! Zresztą, daj spokój, przecież tytuł "Kowboje i obcy" powinien dać ci do myślenia.
- No właśnie! "Kowboje i obcy"? Nikt normalny nie nazywa tak filmu. Dla mnie to było oczywiste, że idziemy na komedię!

Na ciągle roztrzęsionych nogach wytoczyła się z kinowej sali na korytarz.

- Jak mogłeś zabrać mnie na taki straszny film?!?! Tam były te potwory, no i to dziecko i one wyglądały jak obcy z Obcego z Sigourney Weaver. I jak można robić sceny z przerażającymi kosmitami i bezbronnym dzieckiem!
- Ej... Przecież mówiłaś, że siostra wychowała cię na horrorach!
- Tak, ale mówiłam ci też, że od tamtego czasu wszystko mi się przekręciło i konam ze strachu na każdym strasznym filmie. Nawet "I'm the Legend" oglądałam na siedem razy, bo wyłączałam za każdym razem, gdy muzyka sugerowała, że zaraz będzie źle. A "1408" wyłączyłam jeszcze zanim poznałam wszystkich głównych bohaterów.
- O kurczę. Faktycznie. Nie zapamiętałem...
- Ostatni raz byłam z tobą w kinie. I na pewno ostatni raz na czymś co nie jest najwyżej kreskówką z zaznaczonym przedziałem wiekowym!

A Lucy drogę z samochodu do klatki schodowej pokonała w tempie więcej niż ekspresowym, widząc wszędzie czyhające na nią długie szare łapy potworów.

Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz