sobota, 24 września 2011

Wnioski

Wróciłam wczoraj, a w zasadzie dziś, do domu w tak podłym nastroju, że mogłabym gryźć ścianę. Nie wiem, jak to jest, że im bardziej zamykamy się na dopływ informacji, których nie chcemy znać, tym bardziej one do nas docierają.

Ale przyszła mi teraz do głowy pewna myśl.

Skoro bardziej już nie może boleć, skoro spełnił się najczarniejszy z zakładanych scenariuszy, skoro bardziej już nie można się zawieść - to czego jeszcze mogę się bać? Co jeszcze może się stać, skoro stało się już wszystko, czego tak bardzo się obawiałam?

Taki chory optymizm, ale w sumie prawdziwy.

Miłego dnia wam życzę. Ja sobie dziś uciekam, żeby odetchnąć.

1 komentarz:

  1. Ale spotkanie mnie i Filipa naprawdę było aż tak złe... no wiem że byliśmy troszkę wstawieni ale bardzo się staraliśmy trzymać klasę

    OdpowiedzUsuń