niedziela, 27 listopada 2011

Dzień przed PONIEDZIAŁKIEM

- Spójrzmy prawdzie w oczy, wszyscy troje jesteśmy żałosnymi frajerami - wyrzekł całkiem serio 30A znad szklanki z gorącą czekoladą (zgodnie uznaliśmy bowiem, że przesadne alkoholizowanie się w dzień poprzedzający PONIEDZIAŁEK w naszym wieku już nam nie służy, więc powstrzymaliśmy się na kilku piwach).
- Noooo... - odpowiedziałyśmy mu chórem znad swoich szklanek z gorącą czekoladą.
- No, a ja mam kiepską pracę i dobiegam trzydziestki - pożaliła się jedna z nas.
- To że masz beznadziejną robotę i jesteś starą rurą, to jeszcze nie jest problem - pokiwał głową 30A, a siła naszego spojrzenia omal nie zrzuciła go z krzesła.
- Miałeś teraz powiedzieć coś w stylu "nie, nie, wcale nie jest z tobą tak źle" - poinstruowałam ignoranta.
- Ech... i jeszcze dupa mi rośnie - ciągnęła jedna z nas.
- No to idź na jakiś fitness i zrób coś z tym - niewzruszenie ciągnął 30A, a laser pogardy w moim wzroku obcinał mu już głowę.
- Ja pierdzielę... Twoją rolą jest teraz kiwać głową ze współczuciem i zaprzeczyć zbędnym kilogramom, do jasnej cholery. Żaden z ciebie gay friend. Nie nadajesz się no... - prychnęłam pogardliwie.
- Chyba faktycznie jestem tępym samczydłem - pokajał się 30A.
- Nooo... - westchnęłyśmy zgodnym chórem, sącząc swoje gorące czekolady w kolejny długi dzień przed PONIEDZIAŁKIEM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz