piątek, 18 listopada 2011

Jadę

Porozmawiałam sobie dzisiaj z kimś. Zupełnie nieznana mi osoba. Ale dała mi do myślenia.
Bo uświadomiła mi, że to czego najbardziej się teraz boję, to samotność.
Dlatego godzę się na pracę po kilkanaście godzin na dobę. I dlatego biorę na siebie nowe obowiązki. I dlatego coraz częściej pozwalam się upokarzać.

Bo jako alternatywę mam puste, zimne mieszkanie. I kota. I jeszcze poczucie beznadziei i tego, jak bardzo schrzaniłam wszystko to, co mogłam schrzanić w ciągu ostatnich 10 miesięcy.

I to mnie przeraża bardziej niż nieprzespane noce, nerwowo wypalane papierosy i ciągły stres.

Jadę na trzy dni daleko od tego pustego mieszkania, korpokoszmaru z wszystkimi jego Gwiazdami i Wrogami Publicznymi, i mam nadzieję od siebie samej też.
Bo od siebie samej najbardziej chciałabym teraz uciec.

2 komentarze:

  1. Ech... :-((
    Koty sa madre. Nie pala.I chodza swoimi drogami
    Nic madrzejszego nie moge napisac, zakladajac ze ma byc o kotach.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, czasem też wolałabym być kotem.

    OdpowiedzUsuń