piątek, 17 czerwca 2011

Wałbrzysko

Do dość pustawego autobusu na jednym z wielu okropnych wałbrzyskich przystanków wsiada sześcioosobowa rodzina. Z daleka widać, że groszem, eufemistycznie określając, nie śmierdzą i generalnie nie dlatego, że los jest niesprawiedliwy, płace w Polsce słabe, a utrzymanie rodziny kosztuje. Pieniądze się ich jakoś po prostu nie trzymają, a ten alkohol to taki w Polsce drogi, że Pani... no nijak wyżyć się nie da...
Jedno z dzieci usadawia się na siedzeniu, drugie prze dalej, wgłąb autobusu. Mamusia, odziana w dres nie pierwszej świeżości, za to ze świeżą solarką i wielkimi odrostami na niemytych od wielu dni włosach, krzyczy za nim:
- Kevin, ja pier... czy ty chodź raz nie mógłbyś nigdzie nie leźć??? Siadaj tu obok Klaudii! Nie będę za tobą z Sandrą na rękach łazić!

No HAmeryka, Panie, HAmeryka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz