sobota, 25 czerwca 2011

Wszystkiego najlepszego

Wiem, że to w sumie taki sam dzień jak dziesiątki innych w roku. Wiem też, że nie ma żadnych szans na to, że akurat wtedy stanie się coś niezwykłego, odmieni się całe moje życie, doznam życiowego olśnienia, bla, bla, bla i tym podobne bzdety.
Ale do jasnej cholery... nie chcę spędzać tego dnia w pracy :(

Każdego roku jest tak samo. Każdego moje urodziny są jednym z najsmutniejszych dni w roku, kiedy uświadamiam sobie, że coś jest chyba nie tak.
Cztery lata temu przesiedziałam je przed telewizorem w domu. Trzy lata temu spędziłam w pociągu - nie pamiętała o nich nawet moja przyjaciółka i współlokatorka, która do tego pociągu dosiadła się po pięciu godzinach. Dwa lata temu miałam blisko 39 stopni gorączki, a moja przyjaciółka uparła się, by zrobić mi imprezę urodzinową, z której wyszłam chyba jako pierwsza. Rok temu... ech... do tego lepiej chyba nie wracać.

Jak będzie w tym roku? Jak znam swoje szczęście, będę miała masakrę: coś się zapali, spadnie z nieba, uderzy w inny samochód (wielokrotnie)i będzie tamować ruch, zalewać mieszkania i generalnie gwałcić, łupić i palić. Czyli jak to na dyżurze.

A poza tym pewnie znów dostanę mnóstwo sms-ów od znajomych, którzy nie odzywają się przez cały rok, ale tego dnia postanowią uszczęśliwić mnie tekstem w stylu: "Jako, że dziś urodziny ma Harry Potter, Tobie również wszystkiego najlepszego!".

Zatem: najlepszego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz