środa, 13 lipca 2011

A tak tworzy się legenda

Niedziela, godz. 15. Rewa. Nadmorska knajpka. Specjalność zakładu - smażone ryby. Przy stoliku trzy osoby. Dwie z nich mają jeszcze problemy z tupotem białych mew. Z ich talerzy jakoś niespecjalnie ubywa strawy.

- Jak mnie boli głowa...
- No...
- Nigdy więcej nie piję...
- No... A już na pewno nigdy więcej wódki!
- Chyba muszę się jeszcze położyć...
- No...
- Przesadziliśmy wczoraj...
- No... Ech... ile my wczoraj wypiliśmy?
- Nie wiem... Na pewno dużo.
- Ty wiesz, jak się tak zastanowić...
- No?
- To piliśmy litr na...
- No?
- Sześć osób...
- ???

Osoba nr 3 prawie zadławiła się wchłanianą właśnie frytką, a reputacja dwóch pozostałych zaliczyła strzał prosto w pierś, zatoczyła się i z łoskotem upadła na ziemię, gdzie zawstydzona postanowiła przykryć się fragmentem chodnika.

____________________________________

Tydzień później ta historia przedstawiała się już jednak zupełnie inaczej...

____________________________________

Wrocław. Pora nocna. Mleczarnia. Skład osobowy bez zmian.

- Nie, nie... jak się tak zastanowić, to X w ogóle nie piła, Y to wypiła tyle, co ptaszek, a Z nawet nie chciała, żeby jej dolewać.
- Dokładnie! Tak samo z K. Spójrzmy prawdzie w oczy mieliśmy litr na dwie głowy!
- Prawda wygląda tak, że zostaliśmy PODSTĘPNIE spici!
- I nie zapominajmy, że mieliśmy za sobą ponad 500 km podróży. To też się na nas odbiło!
- Mieliśmy święte prawo czuć się nie najlepiej następnego dnia! Skończmy z tymi drwinami!

Osoba nr 3 tym razem z trudnością przełknęła piwo, walcząc z dławiącym ją śmiechem. Odłożyła kufel i postanowiła, że w przyszłości nie będzie wkładać do ust niczego w towarzystwie tych dwojga. Chce pożyć jeszcze trochę.

_______________
Tymczasem na froncie wojny: Lucy kontra prawdziwe życie, trwają zaciekłe walki. Lucy co rusz odkrywa, że wróg wytacza coraz cięższe działa. I niestety osiąga przewagę.

Bitwa pod Feniksem
Odnalazłszy po długich poszukiwaniach półkę z chemikaliami, których cudowne działanie miało odblokować spływ w łazienkowej umywalce, Lucy spojrzała na cenę... I załkała.
Spojrzała jeszcze raz... Dreszcz przeszedł przez jej ciało, by następnie przeobrazić się w wewnętrzny szloch. Odłożyła Kreta na półkę i zajrzała głębiej.
Jest!
Specyfik o nazwie Nurek obiecywał jeszcze większe cuda i to za dużo niższą cenę.

Nurek zapienił się, zagulgotał, zafurczał i przystąpił do dzieła. Lucy z dumą poklepała po korku butelkę specyfiku i odłożyła go na poczesne miejsce.

Godzinę później Nurek - zgodnie z planem - już nie wydawał dźwięków. Lucy przystąpiła do punktu nr 2 jej Heroicznej Strategii Dawania Sobie Rady z Zatkaną Umywalką. Po naradzie wojennej i zasięgnięciu opinii eksperta (ponownemu zerknięciu na instrukcję obsługi umieszczoną na opakowaniu Nurka) postanowiła zgodnie z zaleceniami zalać specyfik odpowiednią ilością wody.

Zapomniała tylko o jednym.
W normalnych domach z normalnymi łazienkami pociągnięcie kurka z napisem "cold" niesie za sobą konieczność zetknięcia się z zimną wodą. Jak łatwo się domyślić napis "hot" powoduje skutek odwrotny.
I tak jest od dawien dawna, w wielu domostwach na całym świecie.
Ale nie u niej.

I może nie byłoby w tym nic złego, że po odkręceniu kurka "cold", Nurka zalał jakiś litr gorącej - by nie powiedzieć wrzącej - wody, gdyby nie jeden, taki mały, podkreślony wieloma wykrzyknikami napis na opakowaniu: POD ŻADNYM POZOREM NIE ZALEWAĆ CIEPŁĄ WODĄ!

Właścicielka umywalki, zatkanej teraz dla odmiany brązową mazią, jutro na pewno już kupi Kreta.

Lucy vs. Prawdziwe Życie - 0:1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz