sobota, 30 lipca 2011

Taka miałam być

Jutro nie będzie czasu na pisanie melancholijnych urodzinowych notek, toteż pozwolę sobie na popełnienie jednej teraz.

Kiedy kilka miesięcy temu byłam w domu, próbowałam zająć czymkolwiek swoje myśli. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam na półkę, która stoi tuż obok niego. Bywam tam tak rzadko, że z niemałym zaskoczeniem odkryłam na niej swoje pamiętniki. Ich pisania nauczyłam się od siostry. Miała takie prześliczne, kolorowe, bogato zdobione zeszyty pełne przeróżnych pamiątek i opowieści. Też chciałam takie mieć. Bardzo chciałam.

Niestety nigdy nie miałam talentu plastycznego, więc efekty były mizerne. Te zeszyty (jest ich kilka) są zapisane drobnym maczkiem i kryją w sobie taką głupiutką dziecięcą naiwność, która teraz mnie śmieszy. Wielu historii, które tam zapisałam, dziś już nawet nie pamiętam. Czytałam je ze zdziwieniem, nierzadko wybuchając śmiechem.

Dzisiaj przypomniałam sobie jeden wpis z któregoś z tych papierowych pamiętników.

Kiedy byłam kilkuletnią Lucy, lubiłam wyobrażać sobie siebie w przyszłości. W moich marzeniach, zapisanych w pamiętniku, dwudziestokilkuletnia Lucy jest ładną, inteligentną, samodzielną i poważną dziewczyną. Świetnie się ubiera, ma idealną figurę, fryzurę i doskonały gust. Jeździ ładnym samochodem, zwiedza świat i poznaje masę ludzi, którzy od razu ją lubią. Jest taką jak te wszystkie piękne niezależne kobiety, które mała Lucy oglądała w tefałenowskich serialach.
Cóż... marzenia bardzo rozmijają się z rzeczywistością. Ale śmiesznie jest o nich poczytać, gdy już się ich nie pamięta.

Udanej niedzieli Wam życzę.

Moja minie mi w pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz