Żeby być tak zupełnie szczerą, to wczoraj nie do końca skorzystałam z tej urlopowej jednodniowej wolności.
Bo rano poszłam na konferencję prasową, potem odebrałam z 15 telefonów związanych z pracą, spotkałam się z dwiema osobami, ale w sumie bardziej służbowo niż prywatnie, odgruzowałam mieszkanie i... spałam - odsypiałam trzy zarwane wcześniej na tfu..rczość noce. Więc szał ciał i w ogóle.
A teraz siedzę w swoim mieszkaniu po bardzo ciężkim i długim dniu w pracy, spoglądam niepewnie na kiciura, który coraz bardziej wydaje mi się na coś chorować (kontrolna wizyta u weterynarza jako pierwszy punkt programu, gdy tylko znajdę choć 2 godz. wolnego w ciągu dnia) i dałabym bardzo wiele, by nie musieć znów zacząć pisać...
Bardzo chciałabym dziś wyjść, choć na chwilę, tak zwyczajnie usiąść i poplotkować o niczym. I bardzo chciałabym nie spędzać kolejnego wieczoru wyłącznie z komputerem i kotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz